Kochani, kochani to już dziś! Nadeszło ulubione święto naszego okrąglutkiego przyjaciela – Tłusty czwartek! Z tej okazji chcemy opowiedzieć Wam pewną historię:
To był piękny dzień. Pomimo zimy słońce świeciło mocniej niż zazwyczaj, a jego promienie dzielnie przebijały się do wszystkich domostw. Delikatne ciepło otulało twarz przechodniów, a zapach unoszący się w powietrzu sprawiał, że każdy robił się głodny, pomimo zjedzonego niedawno śniadania. Dochodził on z pewnej cukierni, w której zaczynała się już robić kolejka. I był to czwartek.
Pomyśleliście zapewne, że tłusty? Jeszcze nie. Tego dnia ulicami przechodził również on – Grubol. W zbyt ciasnym płaszczu, opinającym jego dostojny brzuszek, a guziki ledwo wytrzymywały nacisk. On również poczuł ten zapach. Wiedziony nim dotarł do pączkarni, słynącej z najlepszych pączków w mieście. Nie mógł się temu oprzeć, więc dumnym krokiem wszedł do lokalu (to znaczy najpierw jego brzuch, a dopiero później Grubol). Sprzedawczyni nie mogła uwierzyć własnym oczom – czyżby właśnie trafił jej się najlepszy klient?
-W czym mogę panu pomóc? – zapytała.
-Chciałbym pączka – odparł Grubol.
-Oczywiście. Mamy tutaj pączki z marmoladą, budyniem, karmelem, bez nadzienia, z orzechami ale również na słono. Którego Pan sobie życzy?
Grubol zamyślił się chwilkę. Czuł przecież zapach ich wszystkich. Jak mógł zdecydować w jednej chwili, na którego ma ochotę akurat teraz? Pączusie przyciągały nie tylko zapachem ale również wyglądem. Soczysty lukier spływał po tym z prawej, czekolada rozpływała się na tych, które widział po środku, a na drugim końcu lady zauważył jeszcze te z polewą waniliową. Co zrobić?
-Tak – odparł Grubol z uśmiechem na twarzy.
Sprzedawczyni cukierni początkowo nie wiedziała o co chodzi jej okrągłemu klientowi ale już po chwili dotarło do niej, że oto trafiła na najlepszego klienta w swojej karierze. Nie myśląc za wiele, przyniosła z zaplecza zapas wszystkich toreb, przeznaczonych do pakowania słodyczy. Włożyła do nich każdego pączka, który był dostępny w cukierni, po czym wręczyła torebkę Grubolowi. Ten zaś z uśmiechem (jak zawsze) wziął od niej pakunek i usiadł przy małym stoliku. To znaczy stolik był duży ale przy Grubolu wydawał się mały. Nim się obejrzał, a krzesło na którym zasiadł rozpadło się pod jego ciężarem. Upadek mogła asekurować już tylko jego masa. Niezrażony jednak tym drobnym niepowodzeniem, na poprawę humoru zjadł pierwszego pączka. Jego kubki smakowe doznały ekstazy i chciały więcej i więcej. Nie minęło wiele czasu nim wszystkie pączkowe torby były już opróżnione. Grubol już wtedy wiedział, że pączki to jego życie i przeznaczenie. Postanowił zarazić resztę świata tą pasją. Odwiedzał każdą pączkarnię, wręczał słodycze wszystkim napotkanym przechodniom i krzyczał ze szczęścia:
-KOCHAM PĄCZKI! PĄCZKI TO ŻYCIE
Grubol zrobił tym ogromną furorę. Ludzie oszaleli na punkcie pączków. Stało się to właśnie w czwartek. Na cześć tego wspaniałego dnia, powstało święto zwane właśnie Tłustym Czwartkiem. Czwartek bo to taki dzień tygodnia a Tłusty bo Grubol jest tłuściutkim człowieczkiem i to na jego cześć dodano to słowo.
Znaliście tą historię?
Na koniec jeszcze słowa prosto od Grubola:
„Czy to czwartek czy sobota, na pączka zawsze jest ochota”.
Smacznych pączusiów kochani!


To z tym, że najpierw wszedł brzuch, a potem grubol, to prawda. I z tym, że stół był wielki, ale przy grubolu był mały, to też prawda. Byłem tam i widziałem to wszystko.
Tak 😀